wtorek, 8 maja 2012


Czy beze mnie cała układanka by się posypała?
No i już po majówce. Plany częściowo zrealizowane, jednak z dużą dozą rozczarowania. Czemu? Bo moje wewnętrzne ja nie potrzebuje udawania kogoś innego, zmieniania się. Tylko po ty, aby zostać w gronie. Gdyby się nad tym zastanowić, to można mnie określić tchórzem. Nie robi to na mnie żadnego wrażenia, bo nie cenie tych rzeczy w życiu. Uważam, że przez prawie osiemnaście lat mojego życia wręcz doskonale sobie radziłam bez wspomagaczy i nie jest to jakimś wielkim poświęceniem dla mnie. Nie licząć kilku przyjaźni. Ale.. Skoro rozpadły się one z takiego powodu, czy można to nazwać przyjaźnią? Miłe wspomnienia, sentymet - już lepiej.
Teraz cały tydzień wolnego, który już na samym początku zaczął się pozytywnie. Koko koko GRECKA spoko i inne bajery, których bardzo mi brakowało. Gdy pomyślę, że za rok to właśnie ja będę w tym czasie rozwiązywać multum zadań przed rozszerzoną matematyka, lekkie przerażenie się pojawia. Strach czy panika? Pewnie obawa przed zbłaźneiniem się i niewyobrażalna ochota znalezienia się już w Krakowie bez żadanych problemów. Tak, to jest to.

2 komentarze: